Za mną pierwsze zajęcia studium informatycznego. Było całkiem dobrze, w zasadzie nie mogę wskazać różnic pomiędzy tą szkołą policealną, póki co, a tym co pamiętam ze studiów.
Pierwsze zajęcia to cztery godziny języka angielskiego, technicznego. Organizacyjnie nie mam zastrzeżeń, nie było kłopotów ani ze znalezieniem sali, ani z tym, że kogoś nie było na liście. Zajęcia rozpoczęły się z 5 minutowym spóźnieniem, ale to już kwestia drugorzędna. Poziom zajęć nie był wygórowany, aczkolwiek trudno jest ocenić je obiektywnie komuś, kto uczy się języka od ponad 20 lat i posiada europejski certyfikat umiejętności językowych. W każdym razie nie był to poziom rażąco niski. Na przedmiocie informatyka przewidziano jedynie 10 godzin języka angielskiego w semestrze i to tylko przez dwa semestry. Na pierwszych zajęciach przerobiliśmy cztery godziny, a więc niewiele już pozostało. Dowiedziałem się, że aby zaliczyć przedmiot wymaga jest przynajmniej 50 procentowa obecność, napisanie pracy semestralnej polegającej na ułożeniu zdań z podanymi słówkami oraz pozytywne zdanie egzaminu, który także składał będzie się ze zrozumienia podanych słówek. Słowem, banał.